Nowy rok, nowy ja! Taaa…

Nowy rok, to dla wielu okazja do tego, aby przygotować sobie nową „listę życzeń” jakich człowiek wymaga sam od siebie. Czy jednak jest to odpowiednia metoda do wejścia w nowy rok ? Nie sądzę.

Nie chcę rozwodzić się już nad tym, kto kiedy olewa swoje nowe postanowienia, tym bardziej z szacunku do osób, które jednak takowe wytrzymują, lub realizują cały rok. Opowiem jednak ciekawy przykład na to, jak można wejść w nowy rok, bez żadnych wymagań i list, które kreujemy sobie w sposób nieadekwatny do tego, co jesteśmy w stanie faktycznie zrealizować..

Nowa lista, a czy stara została ogarnięta ?

Problem w tym, że wielu z nas zapomina o postanowieniach zeszłorocznych – o ile pewne z nich towarzyszą nam nadal, nie mamy do końca świadomości tego, jak wiele z poprzednich nie zostało spełnionych.

Warto się nad tym pochylić, ponieważ na prawdę często pomijamy coś, co kiedyś miało dla nas priorytet, a nie zostało nawet przez nas spełnione. My zamiast tego, spinamy się nad nowymi rzeczami, których prawdopodobnie znów nie dotrzymamy do końca roku i poślemy je w niepamięć.

Jedna lista, na wiele lat…

Jak można spinać się, ale pozytywnie ? Tworząc w tym właśnie roku jedną listę… Skoro będę wiedział, co na niej jest i nie spełnię swoich postanowień w tym roku, za rok będę mógł kontynuować te same, których mi się nie udało, bez dokładanie kolejnych po kolei…

Ludzie sukcesu, których myśli przelane na papier czytałem, jasno wpajają mi to, że cele trzeba realizować po kolei. Sam miałem z tym długi problem, albowiem dokładałem sobie kolejne cele do realizacji, nie spełniając jeszcze tych, które sobie założyłem. W takim wypadku trudno jest liczyć na powodzenie całej misji 🙂

Bardzo dobrym sposobem jest robienie listy, którą spełnia się po kolei (choć wiadomo, często możemy spełniać kilka punktów na raz), lecz warto pamiętać, że jeśli coś nas przerasta w danym momencie, skupiamy się na jednym celu i dopiero realizując go, idziemy po kolejny 🙂

Jak ja się zmienię w tym roku ?

Wcale. Mam punkty z poprzednich lat, których nie nadrobiłem i które zamierzam nadrobić teraz. Ogólnie szykuje mi się rok wielkich zmian zawodowych, mam nadzieję że i twórczych, jak i w dużym stopniu organizacyjnych – te ostatnie zostawiłem sobie widocznie na ten rok i po ich wdrążeniu, one samoczynnie mają napędzać zmiany twórcze i biznesowe.

Chociaż… jest jedna, jedyna zmiana, którą planuję w sobie. Jedyną zmianą jaką planuje w samym sobie jest to, aby być gorszym. Gorszym dla swoich wrogów 🙂

Napiszcie co Wy chcieliście kiedyś zmieniać i czy wrócicie do swoich starych planów, aby je realizować! Trzymam za Was kciuki!

Dodaj komentarz