Dieta na redukcje – moja przemiana z 83,3kg na 75,2kg

Temat diety powraca jak bumerang, dlatego postanowiłem dziś o tym trochę napisać (lekko mi szumi po ostatnim wieczorze z whisky w głowie, ale nie mam moralniaka pisząc Wam akurat dziś i w takim stanie o diecie). Od razu zaznaczam, że nie będzie tutaj cudownych raz, ani też informacji które zmienią wasze życie i zdrowie. To co chce Wam przekazać, to punkt widzenia gościa zakochanego w fast foodach i alkoholu, oraz o moim początku drogi w dążeniu do równowagi życiowej, która jest zgodna ze mną. Jest czas na przyjemności, musi więc być czas na prace. Zapraszam do lektury!

Moja przygoda z dietą zaczęła się w marcu tego roku. Jak zwykle niewinnie, jak zwykle z założeniem wzięcia na barki diety, która zmieni moje życie (83 kg przy 180 cm ktoś powiedziałby, że świetna waga). Rzecz w tym, że nocny tryb życia, ostry tryb żywieniowy i siedzący tryb pracy robił swoje i postępował we mnie jak rak. Jednak dieta była jak zwykle dla mnie magią, ponieważ zawsze wyobrażałem sobie, że do diety powinna być w gratisie dołączona seks blondyna, która w pończochach będzie przygotowywać posiłki, wraz z treningiem spalania po posiłku środkowym i po kolacji.

Niestety, przeszukując internet takiej opcji nie znalazłem. Znalazłem jednak na mailu jakąś tam konsultację, którą wykonywałem rok wcześniej, robiąc research odnośnie diety. Dieta na redukcje, miała pozwolić mi na uzyskanie pewnego poziomu kilogramów w dół i po prostu zbić mój piękny brzuch, który chciałem zamienić chociaż w ścianę z kamienicy, nie mówiąc już o jakichś kaloryferach.

Postanowiłem tym samym zainwestować w swoją trzecią dietę (dwie poprzednie próby były tragiczne, może kiedyś o tym wspomnę). Miałem już kontaktować się z panem Cz. F. lecz znajomy pokazał mi swoją dietę od tej osoby i powiedział, żebym ją sobie sprawdził i ewentualnie wykorzystał, jeśli wyniki będą spoko, dieta na redukcje może być potem kontynuowana i modyfikowana już z tym panem, który faktycznie swój fan page prowadzi niezwykle sprawnie i skutecznie.

Jak zwykle nie wierzyłem w wielkie powodzenie, dawałem sobie maksymalnie do tygodnia czasu, albowiem rekordem diety na redukcje były dla mnie do tej pory 4 dni. Wiecie, whisky nie lubi towarzystwa mało tłustych posiłków, tak więc nie udawało się długo pogodzić mojej pasji do gościnności z moimi dietami. Tym razem jednak miało być jednak inaczej.

Okazało się, że dieta pana Cz. F. jest po prostu bardzo banalna, nie wymaga dużego wkładu czasu i samych składników. W dodatku przypasowała mi swoją monotonnością, która wielu ludzi podobno zabija po miesiącu, maksymalnie dwóch. Od tego czasu mój tryb życia zmienił się na tyle, że prowadzę dwa życia. Na tygodniu jestem odpowiedzialnym człowiekiem, który spożywa swoją dietę i nie raczy się alkoholem (wybaczcie za wczoraj, po swoim sukcesie 75,2 kg, postanowiłem przed kolejną dietą dać sobie „tydzień na luzie”).

Dieta na redukcje którą stosowałem trwała od początku marca do właściwie dzisiaj, potrwa do końca tego tygodnia, lub maksymalnie do przyszłego. Cel uważam za spełniony, trzymam w miarę równo swoje 75 kg, podchodzę maksymalnie do 77 kg z których potrafię wrócić w 2-3 dni do swojej wymarzonej wagi i czy życie może być piękniejsze?

Może, ponieważ tym razem chcę zaczął dietę na rzeźbę. Nie wiem, czy to już nie będzie dla mnie opcja „pro” ale czemu by nie spróbować, skoro kobiety już widzą zmiany, a ja czuję kolejne punkty do lepszej gadki?

Za chwilę i Wy zaczniecie swoje diety, swoje plany na nowy rok szkolny, akademicki i ta kropla motywacji mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i pozwoli zrozumieć, że nawet mając hobby, lub nocne życie, śmiało możecie zrobić coś, co pozwoli Wam czuć się jeszcze bardziej spełnionym.

Ja pomimo swojej miłości do fast foodów, które jem 2-3 razy w tygodniu, trzymam swoją dietę w pozostałych momentach i efekty są zadowalające.

Nie dajmy się też zwariować. Dieta na redukcje jest jak praca. Po wykonanej pracy możesz przecież wyjść na drinka z fajną dziewczyną 🙂

M.

Dodaj komentarz