Dzisiejszym wpisem kończę 2018 na blogu Dla-Faceta.pl i pomimo tego, iż jego działalność ma kilka lat, dopiero 2018 rok przyniósł odświeżenie projektu, który wcześniej widniał w internecie pod innym adresem i zgoła inną formę. Dziś jest więc dzień w którym chciałbym podsumować rok mojej działalności tutaj, jak i podzielić się moimi refleksjami na temat dzisiejszego dnia, jak tego, co udało się w tym, 2018 roku zrozumieć.
Jeśli ktoś będzie powracać do tego wpisu dowie się, że pierwszy mój prawdziwy post na docelowo „Dla-Faceta” trafił 9 stycznia i był on już podpięty pod tą domenę. Miałem pomysł i pasję, którą chciałem się w tym roku dzielić przy pomocy właśnie tego projektu.
Co zmieniło się od tamtego czasu? Niewiele 🙂 Blog żył sobie swoim życiem, zebrał garstkę ludzi która odwiedza i czyta te wpisy, co jasno pokazują statystyki, lecz o tym na pewno będzi więcej we wpisie, który pojawi się właśnie 9 stycznia i podsumuje rok działalności „Dla-Faceta”. Niestety na przełomie tego roku niejednokrotnie „Dla-Faceta” było pozostawione samo sobie, choć powstało też kilka mocnych wpisów, dzięki którym udało się pokazać w internecie i zachęcić do dyskusji kogokolwiek.
Idąc przekonaniem z „Nowy rok, nowy ja! Taaa… ” teraz jest idealny moment do tego, aby obiecywać jak wiele nowych wpisów pojawi się w 2019 roku, jak świetnej jakości one będą i jak mocno będą wciągać wszystkich czytających.
Niestety prawda jest zgoła inna, albowiem moje życie zmienia się co roku i szczerze powiedziawszy coraz częściej jestem w stanie pisać o luźnych wnioskach i obserwacjach, niż o historiach z życia, które na prawdę robią wrażenie. Po prostu moje życie stało się lawiną projektów, które nadrabiam dzień w dzień, szukając końca którego tak na prawdę nie zobaczę nigdy, jeśli nie powiem sobie dość.
Co zmieniło się u mnie w 2018?
Na pewno wiele, albowiem moja firma prosperuje wreszcie tak, jakbym tego oczekiwał. Jest to jednak początek drogi, albowiem dopiero jestem na zadowalającym pułapie finansowym, lecz wymaga to ciągłego doglądania, niekończacej się pracy i codziennej gotowości do stawiania czoła problemom i trudnościom, które w branży internetowej są na porządku dziennym.
Sprawdźmy więc listę:
- Czy ktoś zadzwonił w tym roku grożąc mi pozwem? Mamy to!
- Czy musiałem zmieniać osoby z którymi współpracuję, aby odżyć psychicznie i cieszyć się pracą? Mamy to również.
- Czy musiałem pobudzać nowe projekty w myśl tego, iż będą one lepsze od moich starych pomysłów? Oczywiście.
- Czy stare i nowe projekty niewiele zmieniły w internecie? Także mamy to! 🙂
Branża internetowa to bardzo trudne zajęcie, szczególnie jeśli ma się duże ambicje i chce się je ciągle realizować w myśl jakiegoś dużego sukcesu, który doprowadzi do jakiegoś skoku finansowego na poziomie tego, który przedstawiany jest w filmowych produkcjach. Jest tak szczególnie w momencie, gdy chcesz wykorzystywać pieniądze do tego, aby czynić dobro i dzielić się nimi (pracuj więcej, zarabiaj więcej i dawaj od siebie więcej).
Ten rok to jednak kolejne możliwości, które odsłoniły się wraz z środkami finansowymi. To kolejne kraje które zwiedziłem, kolejne miejsca które mnie kształtują i pokazują na żywo bez kłamstwa, jak wygląda życie w innych miejscach i jak bardzo warto jest je doceniać. Nie odkryłem tutaj Ameryki, lecz jeśli pokazujesz to komuś innemu na żywo, jest to tym bardziej budujące.
Rok 2018 był na pewno udany, zmienił trochę, lecz nie na tyle abym mógł spokojnie siedzieć i prowadzić „Dla-Faceta”. Na pewno na tyle, że mógłbym Was zarzucać wpisami sponsorowanymi i zatrudnić kogoś do pracy nad pisaniem postów tutaj dzień w dzień, lecz wtedy to nie będzie tym samym, co miałem w zamyśle stworzyć.
Pewne jest jedno. 2018 to rok, który stał się na pewno małym, ale jednak krokiem do tego, aby zapuścić korzenie na tym blogu jeszcze bardziej i przyzwyczaić się do niego, jak Hank Moody do „Hell-A Magazine”. Piszę mało, ale kiedy już piszę, wylewam emocje tak jak wspomiany Hank i to jest fajne, ponieważ dostajecie najlepsze wpisy, jakie jestem w stanie wykreować dla Was w tym momencie, kiedy emocji jest najwięcej.
31 grudnia – Armageddon społeczny
Mocne stwierdzenie, ale miałem dziś okazję się o tym przekonać. Jako iż wyjeżdżam za miasto świętować nowy rok, miałem dziś do załatwienia kilka spraw na mieście (jeśli sprawą można uznać dostarczenie paczki do paczkomatu).
Jak do tej pory, zawsze miałem plany w pobliżu, przygotowany pod względem wyposażenia na stół byłem odpowiednio wcześniej, skutkiem czego cały ten szał zakupowy omijał mnie totalnie, natomiast ja siedziałem w ciepłym domu i kończyłem projekty, które tego dnia były do zrealizowania. Gdy jednak to się zmieniło, nagle poczułem jak to jest…
Niestety ale prawda jest taka, że można by było prowadzić kampanie społeczne opiewające na miliony złotych, natomiast 31 grudnia to dzień, w którym wszyscy musimy robić zakupy na ostatni moment. Sprowadza się to oczywiście do totalnego chaosu, jednak chyba większość osób myśli, że lepiej kupować alkohol na ostatni moment, aby był „świeżutki” i najlepszej jakości (zasmucę niektórych, lecz tak nie jest).
31 grudnia to dzień w którym warto wykonać sobie refleksję, podsumowanie na temat całego roku, oraz cieszyć się tym, że właściwie udało się nam go przeżyć bez problemów zdrowotnych, które mogą pojawić się w każdej chwili, bez względu na człowieka, jego wiek, tryb życia.
Niestety, ale tak nie jest. Szał zakupów właściwie tylko rodzi potencjalnych samobójców, którzy bardzo chętnie wchodzili mi dziś pod koła samochodu, nie bojąc się pojazdu mechanicznego, który waży zaledwie 1425 kilogramów i jest w ruchu. Co więcej, ludzie z głupim uśmiechem patrzyli na mnie mówiąc do mnie mimiką twarzy, że „nic nie poradzą, że są na tyle roztrzepani”. Bardzo fajna lekcja, która pokazała mi, że my sami jesteśmy po to, aby myśleć za innych (nie tylko na drodze, lecz także i poza nią).
Dajmy spokój, idźmy świętować!
Kończąc jednak ten wpis nie chciałbym jednak zawsze być negatywną postacią, która ma negatywne wnioski i tak kończy swoje wpisy. Dlatego też po refleksji, podsumowaniu danego roku i radości na temat tego, że nie jesteśmy aktualnie położnie chorzy, zacznijmy przygotowania do ostatniej imprezy w tym roku, jednocześnie pamiętając że jest to impreza jak każda inna i nie powinna być to nasza ostatnia impreza…
Nie będę Wam smęcić o pirotechnice i używaniu jej, albowiem sam mogę dostać rakietą, która nie była odpalona przeze mnie (miało być pozytywnie, chyba jednak nie umiem).
Po prostu bawmy się dziś z głową, jednocześnie zapominając o pracy, ponieważ jutro mamy wolne, zapominając o kredytach które spłacamy i zapominając o głupich sprzeczkach z naszymi bliskimi. Tego dnia warto jest się zjednoczyć, wyjść razem na imprezę, lub po prostu zadzwonić do kogoś, z kimś dawno nie gadamy a chcemy to zrobić i złożyć noworoczne życzenia.
Życzenia, które ja składam i Wam, abyście w nowym roku byli zdrowi, gotowi do działań i chcieli powiększać swoje ambicje, które przekujecie w sukces już w nadchodzącym, 2019 roku.
Bawcie się dobrze i do zobaczenia na Dla-Faceta.pl w 2019!